poniedziałek, 14 marca 2016

Rozdział 28





Poranek był dla Justina najlepszym porankiem w jego życiu. Szczęśliwy przebudził się około ósmej rano. W pokoju nadal było ciepło, w powietrzu unosił się zapach namiętnej nocy, a jego nagie ciało okrywało tylko pomięte prześcieradło. Przeciągnął się i otwierając oczy spojrzał w bok. Zdziwił się, gdy nie zobaczył obok siebie słodko śpiącej Jessi. Rozejrzał się dokładnie dookoła i zauważył, że i jego koszulka zginęła. Poniósł się z łóżka ubierający bokserki oraz na nie spodnie. Sprawdził przy okazji telefon, odpisując szybka Jack'owi, zapewniając że wszystko jest okej i wszedł do łazienki, należącej do pokoju.
Dziewczyna siedziała oparta plecami o wannę, a jej oczy były lekko zaszklone.
-Co się stało, kochanie ?
Justin kucnął obok brunetki i objął jej twarz swoimi dłońmi.
-Boli, Justin. - odpowiedziała smutno, patrząc mu w oczy.
- Oj, biedna. - Mruknął cicho, czując jak na jego usta wkrada się cwaniacki uśmieszek. - Przestanie niedługo. - Cmoknął ją w prawy policzek, po czym umiejscowił jedną dłoń nieopodal kolan, a drugą na plecach dziewczyny i podniósł ją, oznajmiając iż idą zjeść śniadanie. Jessica rozchmurzyła się w momencie, wiedząc że przy Justinie nic złego jej się stać nie mogło. - Na co masz ochotę ? -zapytał, wchodząc do kuchni. Czuł się dziś wyjątkowo dobrze, że nie potrzebował nawet pomocy kul przy chodzeniu.
-Przecież Ty nie umiesz gotować, Justin. - Jessica śmieje się wesoło, a Bieber czuje przyśpieszone bicie serca. Sadza brunetkę na blacie i delikatnie obejmuje ją w biodrach.
- Nie bądź tego taka pewna, mała. - Uśmiechnął się szeroko, skradając jeszcze jeden pocałunek przed przygotowaniem jedzenia. Zdecydowali, że najlepszym rozwiązaniem będzie zjedzenie jajecznicy.
Jessica przygotowywała warzywa oraz szynkę krojąc je w kostkę, a Justin zajął się smażeniem. Gdy posiłek był gotowy obje usiedli przy barze na wysokich krzesłach, który zastępował stół.
-Wyjeżdżamy dzisiaj ? - spytała Jessica, kończąc przeżuwanie żytniego chleba.
-Więc chciałabyś tutaj jeszcze zostać. - Justin uśmiechnął się, odsuwając od siebie talerz po skończonym posiłku. Odwrócił się w stronę Jessici i położył swoją dłoń na jej udzie. Dziewczyna dostała ciarek i oblała się rumieńcem.
Domek jest piękny, ale czy Ty jesteś na to gotowy.
-Mam dość kłamstw, Jessi. - odparł poważnie. -Całe może życie to jedno wielkie kłamstwo i może to jest małą rewolucją, ale jesteśmy w tym oboje,
Ta myśl zdecydowanie napawała go optymizmem.
- Więc jeźdźmy, jeśli tego faktycznie pragniesz. - Uśmiechnęła się lekko, zeskakując z krzesła, po czym zabrała się za zmywanie naczyń. - Nie interesuje mnie to, gdzie pojedziemy. Będziemy razem Juss, a w takim składzie możemy pokonać wszystkich nieprzychylnych nam gości.
Justin w odpowiedzi uśmiechnął się jedynie, po czym wyszedł z domku. Czuł, że jego noga jest w zupełnie dobrym stanie. Napływała w niego siła z każdym pokonanym przez niego krokiem. Nadzieja, która wypełniła jego serce, mówiła mu, że teraz wszystko będzie lepiej, lecz każdy może się czasem pomylić prawda?
Na zewnątrz spokojnie zapalił papierosa, a następnie odnalazł klucze i otworzył garaż. Srebrna Toyota stała tam w nienaruszonym stanie i tylko czekała na ich wyjazd.
Gdy wrócił do środka Jessica była już ubrana i lekko umalowana. Chodziła uśmiechnięta i pakowała do torby ich wszystkie rzeczy. Justin bez dłuższego zastanawiania mógł stwierdzić, że promieniała nawet inaczej niż zazwyczaj.
Brunetka czuła się naprawdę świetnie, może momentami fizycznie nie było zadowalająco, ale dawała radę. Poprzednia noc tylko utwierdziła ją w uczuciu, które żywiła.
Bieber podszedł do dziewczyny, gdy zamykała szczelnie okno i przytulił ją, zaplatając dłonie wokół jej bioder.
-Lepiej ? - zapytał, całując miejsce tuz obok jej ucha.
-Troszeczkę. - odpowiedziała, prawie szeptem, uśmiechając się.
-W samochodzie są środki przeciwbólowe. - oznajmił, odchodząc od Jessici, aby nałożyć koszulkę na swój nagi tors. Z szafki nocnej zgarnął jeszcze portfel oraz komórkę, a na ramieniu zawiesił torbę z ciuchami jego i Jessici, z którą splótł swoje dłonie. - Musimy już jechać. Później będą korki. - Gdzie zmierzamy? - Zapytała, zamykając za sobą drzwi. Mimo, że była pozytywnie nastawiona do podróży, pojawiała się w niej obawa. Co teraz? Miała właśnie zostawić za sobą wszystko co znała.
- Phoenix. - odpowiedział, wrzucając torbę do bagażnika.

***
Podróż trwała naprawdę długo, lecz Justin przez cały czas miał oczy otwarte i bardzo uważnie prowadził samochód. Bezpieczeństwo jego ukochanej było dla niego na pierwszym miejscu. Jessica przespała znaczną część drogi. Była bardzo zmęczona, dlatego ucieszyła się na wieść o tym, że niedługo będą mogli wyjść z auta.
-Jesteś pewny, że to tutaj ? - zapytała Jessica, przerywając aczkolwiek komfortową ciszę.
Wyglądała przez szybę, analizując wzrokiem każdy kolejny budynek. Okolica nie wyglądała na tą z najwyższej półki, ale też nie tak przerażająco jak miejsce zamieszkania pana detektywa.
- Myślę, że gdyby moja matka nie mieszkała w takiej obskurnej okolicy, nie prosiła by mojego ojca o pieniądze. - Prychnął z krztą humoru w głosie. - Uważam, że trafiliśmy, Jess.
- Mam nadzieję, że wszystko w porządku z Twoją mamą...- Westchnęła, po czym chwyciła mocno dłoń chłopaka, który odpowiedział jej uśmiechem, wyrażającym miłość, a przede wszystkim wdzięczność za całe wsparcie, które zostało mu okazane.
Wiedział, że gdyby nie poznanie i zakochanie się w Jess, nigdy nie zdecydowałby się na taki krok.
Para szła krok w krok po chodniku prowadzącym do bloku. Miała to szczęście, że drzwi klatki schodowej były otwarte i nie musieli używać domofonu.
Ku zaskoczeniu Jessici wnętrze budynku wyglądało dosyć przyzwoicie; na żadnej ścianie kolejnego piętra nie pojawił się żaden wulgarny napis, co można było uznać za typowe.
Bieber nie zwrócił na to uwagi, gdyż liczył kolejne drzwi, a w myślach powtarzał niczym mantrę cyfrę 9. Nie był pewny tego, co zaraz się stanie, dlaczego poczuł się słaby. Tylko dotyk Jessici sprawiał, że nadal był zdecydowany iść na przód.
- To tutaj. - Stwierdził Justin, wskazując na drzwi, które same w sobie nie były takie brzydkie, czy zniszczone. Miał nadzieję, że po otworzeniu drewnianej powłoki nie zastanie patologicznej rodziny, która nie będzie chciała go znać.
- Dzwonię.- Mruknął, po czym przycisnął dłoń na dzwonku. Niecierpliwie czekał na odpowiedź, kiedy po chwili usłyszał kroki zmierzające ku drzwiom frontowym.
Na klatce schodowej rozległ się dźwięk otwieranego zamka. Jessica również denerwowała się, dlatego przytuliła się do boku Justina, który zarzucił rękę na jej ramiona. On także potrzebował wsparcia, a była nim właśnie obecność brunetki.
Serce Biebera zakołatało tak mocno, że poczuł ból, gdy drzwi powoli otwierały się, a w nich stanęła kobieta średniego wzrostu, z długimi włosami, w kuchennym fartuchu i prawej ręce w mące. Z głębi mieszkania dochodziły również wesołe rozmowy małych dzieci.
- Dzień dobry.- Kobieta uśmiechnęła się uprzejmie, spoglądając to na Justina, to na dziewczynę u jego boku. - W czym mogę pomóc?
- Dzień dobry.- Odpowiedział chłopak, czując pot napływający na jego skronie. - Moja sprawa jest nieco mało komfortowa, aczkolwiek musi mnie pani wysłuchać.
Jego głos drżał, a Jessica delikatnie pocierała jego plecy, chcąc dać mu wsparcie.
Kobieta przyglądała się zdenerwowaniu chłopaka i zrobiło jej się go żal, bowiem dzięki temu przypomniała coś sobie.
-Justin ? - wydukała ze ściśniętym gardłem, wpatrując się w Biebera.
- Ja...- Zaciął się, nie mogąc uwierzyć, że jego prawdziwa matka go poznała, po tylu latach. Myślała o nim? Pamiętała? - Tak, to ja.
Na policzki kobiety wypłynęły łzy, a ona uśmiechnęła się. Chwilę potem niespodziewanie przytuliła Biebera, a Jessica odrobinę się odsunęła, ale nie puściła jego ręki.
-Tak bardzo chciałam Cię spotkać. - wyszeptała, a Justin odetchnął z ulgą. Popatrzył na Jessicę i wzrokiem podziękował jej za to, że teraz tu jest.
-Więc jestem ... mamo.

KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ

--------------------------------
Wszelkie informacje dotyczące drugiej części pojawią się w piątek (18.03)



Jeśli szanujesz te nasze kilka godzin/dni/tygodni spędzonych nad pisaniem tego rozdziału to zostaw chociaż najmniejszy komentarz.
Dziękujemy.

11 komentarzy:

  1. Spojrzałam czy nie pojawiło się coś nowego a tu taka niespodzianka. Fajnie jak zwykle nic dodać nic ująć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. juz sie balam ze zakonczysz pierwsza czesc zle ale mylilam sie i wszystko dobrze poki co :D kocham i czekam na rozdzialy kolejnej czesci! Besos

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaka słodka końcówka! 😍

    OdpowiedzUsuń
  4. O wow ! . Super zaczyna sie w koncu cos ukladac im ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialne !!! Czekam na 2 cześć ❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  6. Super ! Jestem fanką opowiadania ! Szkoda tylko, że nie jest odrobinę dłuższy :c

    OdpowiedzUsuń
  7. Justin w końcu odnalazł swoją mamę!! Jestem mega zadowolona z zakończenia pierwszej części:) cudowny rozdział xo

    OdpowiedzUsuń
  8. Oo boziu juz sie nie.mogw doczekac drugiej części ;)

    OdpowiedzUsuń